niedziela, 22 grudnia 2024

Grudniowa tęsknota – Jak utrzymać płomień

                                                                    

                                                                      

                                                                                         


 Czasem czuję, że mam w sobie wszystko, co mogłoby rozświetlić świat, a mimo to czuję się samotny. Mam pasje, zdolności, wielu znajomych, jednak mimo tego, że wokół mnie są ludzie, nie czuję się w pełni obecny w ich życiu. To nie brak bliskości w sensie fizycznym, ale raczej to, że w tym pędzie życia, wśród tylu ludzi, tak łatwo zapomina się o tych, którzy naprawdę potrzebują uwagi, o tych, którzy czują się zapomniani – o mnie, o nas wszystkich. Czasem w tym zgiełku trudno dostrzec to, co w nas najcenniejsze, a przecież to, czego nam brakuje, to nie większa liczba osób wokół, ale prawdziwa więź, która w tym wszystkim ginie.

Może to nie wielkie gesty, ale te małe, codzienne akty uwagi przywracają to, co na chwilę zgasło. Może wystarczy jedno spojrzenie, jedno słowo, by poczuć, że to, co wypaliło się w nas, znowu może płonąć. Ciepło w nas jest jak węgiel w kominku – może zdawać się zgasłe, ale wystarczy przypomnienie sobie, że to, co w nas najpiękniejsze, jest wciąż obecne, tylko trzeba to dostrzec.

Miłość to nie tylko przyjemność bycia blisko kogoś, ale przede wszystkim akt odwagi. To otwarcie na drugiego człowieka, nie tylko w radości, ale i w bólu, w pełni akceptując zarówno wady, jak i piękno, które w nim tkwi. Miłość to siła, która potrafi nas uzdrowić, otworzyć na siebie i innych, a także ukazać, że mimo cieni w naszym sercu, zawsze istnieje miejsce na światło.

Choć wokół nas są ludzie, prawdziwa bliskość rodzi się wtedy, gdy jesteśmy w stanie podzielić się tym, co najgłębsze, co może nas boleć, ale i uzdrawia. Czasami ta szczerość w relacjach jest kluczem, który otwiera drzwi do prawdziwego połączenia. Bez tego otwarcia na siebie, zawsze będziemy trzymać dystans, tworząc między sobą ściany, które tylko potęgują samotność. Więc może warto wreszcie przestać bać się tej szczerości, która może dać nam najpiękniejsze i najgłębsze więzi.

Jeśli jest więc ktoś, kto był dla ciebie kiedyś szczególny, ktoś, kto wręcz dotknął twojego serca w sposób, którego nie zapomnisz, być może powinieneś rozważyć, czy nie warto ponownie spojrzeć na tę osobę, na to, co dzieliliście, na tę bliskość, która być może teraz samotnie dogorywa w cieniach zapomnienia. Nie zwlekaj, kiedy jeszcze można utrzymać lub rozpalić ten ogień.

A świat wokół nas wydaje się zapomniany, zbyt zimny, zbyt odległy, zbyt obojętny na potrzeby serc. Może w tym wszystkim to my, sami, jesteśmy odpowiedzialni za to, by pamiętać o tych, którzy czują się zapomniani, i dawać im ciepło, które kiedyś sami utraciliśmy. Może warto zatrzymać się na chwilę, spojrzeć na siebie i innych z sercem otwartym na to, co prawdziwe, co ciepłe. Może to w tej chwili możemy zrobić dla siebie i dla innych coś naprawdę ważnego – poczuć to, czego tak bardzo nam brakuje: bliskość, miłość, czułość. I niech te dni, kiedy wszyscy przeżywają narodziny zbawienia, będą czasem, by już nikt nie poczuł się samotny, a nasze serca mogły się na nowo otworzyć na siebie nawzajem.



 

 

 

 

 

 

 

Withkacy Zaborniak