Chiaroscuro Withkacego, to pejzaż jasny
i ciemny, a także pełen światła i cieni. Celowo rozróżniam kolory od światła. Światłocienie
obserwuję, kiedy słońce łaskawie, ale też i zachłannie pieści przedmioty,
ludzi, rośliny, rozłożenie świateł i cieni. Jasny i ciemny zaś kojarzy mi się,
z całą paletą szarości. Tyle też powiedziałabym o wierszach Witka, gdzie cień
pada na tę, która winna być czułością. To też lustro, w którym on mężczyzna
chce się przejrzeć i zobaczyć siebie. Jak to zrobić obiektywnie, jak namalować
swój obraz, jakimi słowami, kiedy lustro pełne jest czerni? Mężczyzna prosi o
zatrzymanie w pamięci samych dobrych chwil, pożądanych cech. Trochę jak
wspomnienia z wakacji, kiedy dla siebie zabieramy tylko te najlepsze. Każdy z
nas chciałby w pamięci innych pozostać, jako człowiek pełen gorących uczuć,
sprawca wyjątkowych chwil, jako ten, który przełamuje czerń, poszukuje siebie,
odwołując się do podstawowych uczuć. To również moment, kiedy ludzie do tej
pory bliscy stają się obcy. Withkacy pisze, że czas przestać trzymać się
kurczowo dramatów. Już pora afirmować życie! Zostawić stare złudzenia, które
pozwalały chodzić na skróty. A wszystko to dzieje się w drodze, kiedy mężczyzna
rozkłada szeroko ramiona obciążony nadmiarem czerwieni. Taka jest poezja
Withkacego. Wypełniona dwoma kolorami: czerwienią i czernią. Czerwień to pożar,
to krew. Nie przechodzi ona w czerń i cień. Te barwy współistnieją. Z pewnością
warto sięgnąć po utwory z Chiaroscuro,
przejrzeć się w nich jak w lustrze i z uwagą obserwować, jak rozkładają się
cienie.
Marzena Przekwas-Siemiątkowska