coraz częściej
wypala się prognoza na życie
uchodzi
w kręgach dymu wielkich kominów
światła latarń oczy nie trawią już
horyzontu
na pełnym morzu przystani
w którą jeszcze nie uwierzyliśmy
do końca
tam witać nas będą matki
machając chustkami
na sny
rzucamy za burtę
zbędny balast samych siebie
w samo serce szeolu
na przechowanie wielkiej rybie
z głębi brzucha usłysz
modlitwę tonących
Ojcze
coraz trudniej nam
złapać w płuca oddech
wypełnić żagle iskrę
życia rozniecić
to już trzeci dzień
i noc zdaje się nie przemijać
wypluj nas
na niestrawione przez ogień lądy
© Wihtkacy Zaborniak